Obecna walka pracowników egipskich

Strajki 2013-14

We wrześniu 2012 napisaliśmy

„Nowe” państwo egipskie jest nie mniej niż poprzednie częścią przeżartego kryzysem globalnego kapitalizmu. Żadna liczba instytucji i konfiguracji nie może zmienić coraz bardziej rozpaczliwej sytuacji klasy pracowniczej.”

Egipska klasa pracownicza poznaje gorzką prawdę tych słów. W obliczu niewypłaconych wynagrodzeń [1] i nieokiełznanej inflacji jeszcze raz weszła na scenę, ponownie dochodząc swoich żądań. Całkowite strajki rozpoczęły się w sektorze hutnictwa stali w sierpniu i wznowiono je w grudniu 2013, gdy robotnicy odbyli trzytygodniowy strajk okupacyjny, by zmusić zarząd do wypłacenia zaległych pensji. W ślad za nimi poszli pracownicy Scimitar Petroleum Company. Obie grupy pracowników zostały brutalnie zaatakowane przez siły państwa. Potem 10 lutego, przyszła kolej na zakłady odzieżowe w Mahalli. Tamże, 12 000 pracowników z Mahalla Weaving and Textile Co., największego zakładu odzieżowego w kraju, strajkowało o wyższą płacę minimalną i odzyskanie swojego wynagrodzenia. Pracownicy wezwali także do zwolnienia szefów firmy, Fouada Abdela Aleema Hassana i Abdela Fataha al-Zoghby, i sformowania wybranej rady nadzorczej do zarządzania sprawy firmy, jak i nowej inwestycji (fabryka pracowała na 40% zdolności, ponieważ zarząd nie mógł sobie pozwolić na zakup surowej bawełny). Na dnach dołączyło do nich kolejne 12 000 z Kafr Al-Dawar Spinning and Weaving Company i robotnicy z 15 fabryk prowadzonych przez Holding Company for Weaving and Spinning, która prowadzi wszystkie firmy odzieżowe sektora publicznego w Egipcie. Mahalla będzie znajoma każdemu zaznajomionemu z Egiptem i walką jego klasy pracowniczej [2]. To tutaj w 2008 ci sami pracownicy strajkowali z tymi samymi żądaniami, co doprowadziło do początku obalenia reżimu Mubaraka trzy lata później. Wówczas inni pracownicy się do nich nie przyłączyli, ale obecna fala strajków zaszła dalej.

Strajki szerzyły się po Egipcie. Lekarze, farmaceuci, pracownicy transportu publicznego, niskiej rangi policjanci, emeryci, pracownicy urzędów pocztowych, śmieciarze i pracownicy w innych państwowych przedsiębiorcach strajkowali; wszyscy żądając wyższych pensji i lepszych warunków pracy. Ogólnie ponad 100 000 już w ciągu tego roku zastrajkowało, a niektórzy okupowali swoje miejsca pracy. I nie zapominajmy, że w 2011 Mubarak zabił 800 demonstrantów na Placu Tahrir bez oddania władzy. Ale armia szybko się go pozbyła po tym, jak część z 25-milionowej klasy pracowniczej zaprzestało pracy. Armia jest w Egipcie wiodącą siłą kapitalistyczną a wojskowa junta szybko dostrzegła, jakie zagrożenie stanowi dla jej bogactwa i władzy klasa pracownicza.

Odpowiedź państwa

Nie jest więc niespodzianką, że strajkujący stawili czoła pełnej sile kapitalistycznego państwa. Jak ostrzegaliśmy w sierpniu, represyjne prawa przeciwko Bractwu Muzułmańskiemu mogłyby zostać obrócone także przeciwko klasie pracowniczej i to się właśnie dzieje. Żadna broń nie została nieużyta w obecnej walce z pracownikami. Kłamstwa (że są marionetkami Bractwa Muzułmańskiego), dezinformacja (ponad 80% lekarzy strajkowało, lecz państwo powiedziało że tylko 22%), puste obietnice (zaoferowano nową płacę minimalną, lecz miała ona zastosowanie tylko dla pewnych kategorii), użycie wojska (w próbie złamania strajku pracowników autobusowych), groźby użycia siły, i w końcu rezygnacja 24 lutego całego rządu. Był to tylko manewr taktyczny, by nowy rząd (który bardzo przypomina stary) mógł udawać, że ma coś nowego do zaoferowania. Biorąc pod uwagę, że wojsko pod wodzą al-Sisiego (który właśnie awansował siebie na marszałka polnego) nadal dyktuje warunki jest to tylko mydlenie oczu. Rzeczywiście, krótko po zainstalowaniu go jako nowego premiera, Ibrahim Mahlab zaczął gadać typowe bzdury na temat pracowników, którzy muszą zostać w pracy „dla dobra kraju”. W swojej pierwszej mowie tłumaczył, że „Wysuwanie żądań które wykraczają poza logikę zniszczy kraj”. Lecz Mahlab ma historię, która nie czyni go wiarygodnym dla pracowników. Jest byłym prezesem Arab Contractors Company, jednego z głównych graczy na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Został wyznaczony do Wyższej Izby Parlamentu przez Mubaraka i był członkiem jego obecnie rozwiązanej Narodowej Partii Demokratycznej. Al-Sisi sprowadza z powrotem więcej kolesiów starego reżimu, jak demonstruje spojrzenie na imiona nowych ministrów. Poprzedni rząd był zdominowany przez te same postacie, lecz ten ma przynajmniej o 5 byłych ludzi Mubaraka więcej. [3] Istotnie, ciągłość dominacji Egiptu przez wojsko jest uderzająca.

„… z 27 gubernatorów, 19 to byli generałowie. Co więcej, dyrektorzy generalni 55 największych firm Egiptu, które kontrolują przynajmniej jedną trzecią gospodarki, to byli generałowie.” [The Guardian, 6 marca 2014]

Mahlab opisał swój nowy gabinet jako rząd „wojowników”, co jest złą wieścią dla przeciwników reżimu, w tym klasy pracowniczej. Sytuacja gospodarcza w Egipcie jest tak zła, że jeśli robotnicy nie będą wysuwać tych „przesadnych” żądań, zostaną zniszczeni. W rzeczywistości ich żądania są bardzo skromne, w porównaniu z realnymi trudnościami ekonomicznymi z jakimi się borykają.

Weźmy na przykład kierowców autobusów. Według Financial Times [2 marca]

„Strajk około 38 000 kierowców publicznych autobusów zmusił władze do użycia wojska i sektora prywatnego by dostarczył alternatywnych usług. Kierowcy w końcu zgodzili się na 30-dolarową podwyżkę, lecz ich miesięczna pensja pozostaje poniżej minimalnej płacy 170 dolarów (1200 funtów egipskich- CWO).

„Obiecali nam płacę minimalną, a teraz mówią że nie dotyczy ona naszej firmy,” powiedział Reda Abdel Kerim, kierowca, zanim zostało uzgodnione porozumienie w sprawie płac. „Sklepy już podniosły ceny, gdy rząd powiedział, że podniesie pensje. Rząd nas oszukał.””

Kryzys gospodarczy

Tak naprawdę postulowana przez pracowników płaca minimalna jest taka sama jak w 2008 roku lecz wartość waluty gwałtownie spadła a ceny ogromnie wzrosły od tego czasu. Inflacja wynosiła 6,5% w 2007 lecz wzrosła do 18% w 2009, odkąd oscylowała wokół 10-12%. Jak stwierdził jeden pracownik, nawet płaca minimalna 2000 funtów egipskich nie byłaby równa pierwotnemu żądaniu. A rząd wykluczył z prawa o płacy minimalnej tak wiele kategorii (jak np. pracowników transportu), że to wszystko to i tak nonsens.

Jest w tym wszystkim pewne uczucie déjà vu. Egipskim pracownikom obiecywano wiele razy, że ich płaca zostanie podniesiona a wszystkie zaległe wypłacone, tylko po to by raz za razem okazywało się, że szefowie wycofują się z układu. Tak naprawdę w Mahalli nie tylko mieli takie same żądania ekonomiczne co w 2007-08, lecz żądali nawet usunięcia tych samych menadżerów, których ganili 6 lat temu. Obecna fala strajków opiera się na fakcie, że pracownicy coraz bardziej ubożeją z powodu strasznego stanu egipskiej gospodarki, i jest także świadomość że nie dostaną nic bez całkowitych strajków. Widzieli, jak służba cywilna, policja i wojsko dostawały podwyżki płac i/lub lepsze emerytury. Wielu wierzy, że pieniądze są i trzeba je wytrząsnąć z szefów strajkami i okupacjami fabryk. Jednakże gospodarka egipska jest naprawdę w strasznym stanie.

Na froncie makroekonomicznym, ostatnie oficjalne liczby dalej ukazują gospodarkę w stanie niepokoju. Stopa wzrostu jest ślimacza, z produkcją tylko powyżej jednego procenta w pierwszym kwartale bieżącego roku finansowego 2013-14; wysoka stopa bezrobocia wynosi obecnie 13,4 procenta- niemal 70 procent bezrobotnych to młodzież, a 82 procent tych bez pracy jest wykształconych. Inflacja także ciągle rośnie, obecnie na poziomie 11,4 procent, tym samym wywierając coraz większy nacisk, zwłaszcza na biedocie, która stanowi 25 procent rosnącej populacji kraju. Dług publiczny, zarówno wewnętrzny jak zagraniczny, także szybuje i pod koniec 2013 osiągnął 268 miliardów dolarów (około 107 procent PKB Egiptu). Międzynarodowi obserwatorzy (Bank Światowy i Instytut Finansów Międzynarodowych) spodziewają się, że deficyt fiskalny pozostanie w tym roku na terytorium dwucyfrowym pomimo wyrażanych przez państwo wysiłków w celu jego zmniejszenia. A czarny rynek walut powraca, z dolarem sprzedawanym obecnie 6 procent powyżej oficjalnego kursu wymiany pomimo ciągłej interwencji CBE. [4]

Co gorsza, wszystko to przychodzi po masywnym wsparciu finansowym dla reżimu al-Sisiego ze strony Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu i ZEA po obaleniu Morsiego w zeszłym lipcu. Pomysł był taki, by użyć pieniędzy do pobudzenia wzrostu gospodarczego, który pomógłby potem państwu zdemontować dotacje na żywność i paliwo, które zajmują do 30% budżetu. Bez tych subwencji dla większości egipskich pracowników i chłopów życie byłoby niemożliwe, ale są widziane przez klasę kapitalistyczną jako regresywną przeszkodę dla stabilizacji gospodarki. Oczywiście, gdyby płacili pracownikom w połowie przyzwoitą płacę, wtedy byliby oni w stanie płacić „rynkowe” ceny za jedzenie i paliwo, lecz obecnie, nawet z dotacjami, 50% zarobków rodzin idzie na samą konsumpcję żywności. W globalnym kapitalistycznym kryzysie zdominowana przez wojsko egipska burżuazja znajduje się więc między młotem a kowadłem. Ani Mubarak, ani Morsi ani al-Sisi nie może przełamać węzła gordyjskiego tego kryzysu, lecz mają jednego sprzymierzeńca- brak doświadczenia w wojnie klas pośród egipskiej klasy pracowniczej.

Walka klas i związki

Postawieni w obliczu coraz bardziej dysfunkcyjnego systemu kapitalistycznego, gdzie nie ma w zasięgu wzroku żadnego ożywienia gospodarczego egipscy pracownicy zrozumieli, że ich nędza nie zostanie złagodzona bez walki. Problemem jest jak prowadzić tę walkę. W dominujących krajach kapitalistycznych pracownicy zdali sobie sprawę, że związki poprzez akceptację kapitalistycznego prawa we wszystkim spędzają więcej czasu broniąc prawa niż swoich członków. Praktycznie rzecz biorąc są biurokracjami prowadzonymi głównie dla biurokratów, których szefowie zarabiają sześciocyfrowe pensje, jak szefowie każdego wielkiego biznesu. Większość pracowników dziś rzadko słyszy o działalności swoich związków, ponieważ większość z nich to działanie jako grupa nacisku na największą „lewicową” kapitalistyczną partię w każdym kraju. [5]

Nie było takich niejasności wokół Egipskiej Federacji Związków Zawodowych (ETUF), która była otwarcie częścią zarządu pracy w reżimie Mubaraka. Być może ETUF jest najbardziej znana z organizowania ataków jeźdźców na wielbłądach na demonstrantów na Placu Tahrir w 2011. Większość pracowników od tego czasu przestało liczyć na te państwowe związki zawodowe. Pod naciskiem eskalacji kryzysu ubóstwa szukali nowych organizacji, w których działaliby solidarnie i ze swoją zbiorową siłą. Pierwszą z nich był Niezależny Związek Poborców Podatku od Nieruchomości założony przez Kamala Abu Eita. Gdy więcej pracowników postanowiło wyjść poza prawo i formować kolejne niezależne związki po 2007, ostatecznie sfederowały się w 2011 by utworzyć Egipską Federację dla Niezależnych Związków Zawodowych (EFITU), która zrobiła Kamala Abu Eita swoim sekretarzem generalnym.

Gdy al-Sisi doszedł do władzy, myślał że może obłaskawić świat pracy przez kombinację zwiększenia liczb ofert pracy w sektorze publicznym o pół miliona oraz gróźb i wyznaczenia jednego z „nich” na ministra pracy. Ni mniej ni więcej jak Kamala Abu Eita. Wywołało to konsternację, nie tylko wśród jego zwolenników którzy oskarżyli go o sprzedanie się, lecz także między biurokratami z ETUF. Miały miejsce demonstracje przeciw jego powołaniu od Aleksandrii do Suezu (ze strony zwolenników niezależnego ruchu klasy pracowniczej) a ETUF zorganizowało demonstrację setek ludzi w Kairze. Logika sugerowałaby, że ETUF powinno zniknąć wraz z innymi oznakami epoki Mubaraka. Ale nie tak szybko. W krajach „rozwijających” się związki o statusie prawnym są jak wolnomularstwo. Żyją z dostępu do państwowych oficjeli, którzy mogą rozdawać posady i inne szczodre dary. Tak długo jak jesteś lojalnym klientem, będą się o ciebie troszczyć a związkowe zbiry trzymają z dala hołotę, która mogłaby obniżyć pensje. ETUF mogło stracić Mubaraka, ale jest nadal lojalne wobec armii więc nie straciły swojej mocy jako klientela. Przez wyznaczenie Abu Eita na ministra ds. zasobów ludzkich i migracji w 2013 al-Sisi dał mu władzę nad dwiema federacjami związkowymi (chociaż zrezygnował z pozycji sekretarza generalnego EFITU). Później dokonał czystki przywództwa ETUF na tej podstawie, że byli w zmowie z Bractwem Muzułmańskim. ETUF nie dała się i teraz walka o członków przeniosła się do miejsc pracy. W strajkach hutników stali wspomnianych wyżej, pracownicy z różnych federacji związkowych w końcu zaczęli walczyć sami ze sobą zamiast z szefami i doprowadziło to do gorszego układu niż pracownicy żądali.

Gdy w grudniu wybuchły strajki, Kamal Abu Eita odpowiedział nagradzając swojego szefa poprzez wezwanie sił represji przeciwko swoim dawnym towarzyszom, i denuncjując strajkujących jako marionetki Bractwa Muzułmańskiego. A dawni demonstranci z Tahrir, którzy pochodzili z klasy średni, są teraz tak za wojskiem które dawniej próbowali obalić, że byli tylko niezmiernie szczęśliwi zgodzić się na stłumienie żądań pracowników.

To przestroga, która pokazuje że egipska klasa pracownicza będzie musiała przejść przez wiele by osiągnąć nawet swoje, bardzo umiarkowane, żądania. Lecz jak pokazują statystyki ekonomiczne, kapitalizm w Egipcie nie może zgodzić się nawet na minimum żądań. Napięcie ekonomiczne i społeczne wzmaga się. W tym szybkowarze egipscy pracownicy odkrywają, że związki zawodowe stające się stałymi legalnymi organami są nieodpowiednie by poradzić sobie z sytuacją. Abu Eita podawał się za antykapitalistę (jest członkiem nasserystowskiej „socjalistycznej” partii politycznej), lecz nie ma pojęcia z czym wiązałoby się społeczeństwo socjalistyczne skoro stawia naród ponad klasę. W socjalizmie nie chodzi o kierowanie przez państwo gospodarką kapitalistyczną pod pretekstem lepszej dystrybucji dochodów, lecz o zupełnie nowy porządek społeczny, polityczny i gospodarczy w którym ci wykonujący pracę odgrywają także pełną rolę w wyznaczaniu celów społeczeństwa. Pracownicy wszędzie muszą porzucić to związkowo-zawodowe nieporozumienie dotyczące socjalizmu i przyjąć szerszy program polityczny. Nie nadejdzie to z dnia na dzień. Jest cały szereg doświadczeń, przez jakie pracownicy muszą przejść zanim podziały i ograniczenia związków jako form organizacji w pełni wyjdą na jaw. W ostatnich strajkach robotnicy z Mahalli odpowiedzieli na porażkę poprzedniego przywódcy wolnego związku zawodowego poprzez.. założenie nowego wolnego związku zawodowego, Wolnego Związku Pracowników Tekstylnych. Mają nadzieję, że będzie to organ szczerszy i gotowy walczyć o ich postulaty. Jednak co kapitalizm pokazuje to to, że wszelki permanentny organ ekonomiczny klasy pracowniczej, nieważne jak autentyczne byłyby jego początki, jak odpowiedzialny by nie był wobec szeregowych członków, ma tendencję dążenia do prawowitości by móc negocjować. Gdy raz się tego udziela, przestają być realnymi organami walczącymi i z czasem stają się tylko kolejną warstwą zarządu.

Ciągłe sprzeczności kapitalizmu nie znikną. Płace nie zostaną namacalnie podniesione w krótkim terminie. Koszt życia nadal rosnie. Egipscy pracownicy byli „umiarkowani” i cierpliwi patrząc jak ich płace lecą w dół. Obecna fala strajków może być nadal powstrzymywana przez związki, lecz na razie jest wątpliwe czy mogą dalej tak robić. Egipscy przywódcy związkowi (obu federacji) już „patriotycznie” ostrzegają al-Sisiego, że „może się warzyć nowa rewolucja”. Robią wszystko, co w ich mocy by zapewnić, że to się nie zdarzy lecz będą stracone gdy pracownicy zdadzą sobie sprawę, że nie wystarczy błagać system o utrzymanie przy życiu. Gdy to się stanie, egipska klasa pracownicza stanie w obliczu ogromnego skoku w nieznane. Nie możemy przewidzieć, jak to się skończy, lecz tak długo jak klasa pracownicza będzie szukać własnych autonomicznych organów, na których może polegać w obronie swoich interesów, wtedy będzie podejmować realny krok w stronę zupełnie nowego światopoglądu. Żadna część klasy pracowniczej nie może wygrać sama, lecz coraz więcej pracowników, nie tylko w Egipcie jest zmuszonych do stawienia zbiorowego oporu po prostu w celu zdobycia środków przetrwania. Wspólnie z innymi batalionami światowej klasy pracowniczej, walki te utorują drogę dla nowych form organizacyjnych i politycznych wychodzących nie tylko poza związki, lecz także poza sam system kapitalistyczny.

Jock

Przypisy

[1] Płace pracowników egipskich dzielą się na dwie części; śmiesznie niską płacę podstawową, która jest nawet poniżej żałosnego minimum prawnego, jakie obecnie obowiązuje oraz bonus, którego nigdy się nie płaci.

[2] A dla tych, którzy zapomnieli: leftcom.org jak i leftcom.org

[3] Dla naszego poglądu na wojskowy zamach stanu, który zakończył rządy Morsiego patrz leftcom.org

[4] carnegieendowment.org

[5] W Wielkiej Brytanii jest to Partia Pracy. Wybryki związki Unite wokół walki w Grangemouth ilustrują tę kwestię doskonale. Patrz leftcom.org

Monday, April 21, 2014